.

*Doszła do rzeki i oparła się o drzewo. Westchnęła cicho. Było bardzo zimno a ona miała na sobie tylko sukienkę i sweter. Zapatrzyła się w rzekę.*

Piszcząc szedł do niej. Szukał jej wzrokiem i węchem. W końcu stanął przy drzewie i spojrzał na nią. Był cały mokry a po lewej przedniej łapie spływała krew.

*Spojrzała na niego.*
-O matko, co Ci się stało?
*Kucnęła obok niego.*

Nic to tylko mały wypadek. Musiałem odreagować i nie zdążyłem zahamować przed krawędzią klifu. Spadłem z niego. *piszczał patrząc w jej oczy. Ból w nich widoczny mówił za siebie. Bał się reakcji Setha gdy się o tym dowie.*

*Zimną ręką, czego on nie mógł poczuć pogłaskała go po pysku. Po chwili deszcz zaczął delikatnie kropić. Westchnęła cicho.*
-Chodźmy do domu, opatrzę Cię.

*Skinął łbem i czekał aż na niego siądzie. W prawdzie nie miał sił by nieść jeszcze kogoś ale zawsze mógł jej pomóc dostać się do domu. Pisnął cicho i spojrzał na nią czarnymi ślepiami.*

-Chyba oszalałeś. Ledwo chodzisz.
*Powiedziała spokojnie.*
-Idź do domu i czekaj tam na mnie.

Wykonał ruch jakby wzruszył ramionami i poczłapał do domu. Szedł ze spuszczonym pyskiem. W końcu wyszedł na polanę przed domem.

*Ruszyła za nim. Po chwili deszcz rozpadał się na dobre.*

*zdyszana wbiegła w głąb lasu*
Przyda mi się trochej zimnej wody ,żebym się opanowała...
*po czym wskoczyła do rzeki*
*wyszła cała mokra*
*usiadła na pieńku obok*
*rozpłakała się*
Lilly ... Musisz być twarda *zaczęła wycierać łzy,jakby ukrywając je przed samą sobą*

*położyła się na ziemi,łzy nadal jej ciekły po policzkach,a ona nie miała już sił ich wycierać*
Źle zrobiłam... chyba .. ugh ! jaka ja jestem głupia !

*wstała*
*cała mokra i zapłakana skierowała się w stronę domu*